Sołectwo Młoszowa|piątek, Maj 17, 2024
Jesteś tutaj: Home » Trasy rowerowe

Trasy rowerowe

Trasy rowerowe dla rodzin, amatorów i zawodowców ze startem bądź metą w Młoszowej

trasy mloszowa

Przedstawiamy trzy zróżnicowane pod względem długości, przewyższeń i trudności trasy rowerowe w okolicy Młoszowej. Zaawansowani rowerzyści, niedzielni amatorzy kolarstwa jak i rodziny z dziećmi znajdą coś dla siebie w tej jakże pięknej okolicy.

Trasa ekstremalna – Pętla dla wymagających przez Puszczę Dulowską

Trasę przez Puszczę Dulowską i Garb Krzeszowicki zaczynamy romantycznie – na parkingu pod neogotyckim pałacem Florkiewiczów w Młoszowej. Wspaniały park i pałac wyglądają zdecydowanie starzej, niż są w rzeczywistości. To tylko połowa XIX wieku, co nie zmienia faktu, że warto na początek wycieczki albo jej koniec zajrzeć za bramę wejściową.

Jedziemy na południe i przekraczamy ruchliwą DK 79. Po kilkuset metrach pokonujemy przejazd kolejowy i wjeżdżamy do lasu, na tyle dużego, że zwany jest puszczą. Na granicy lasu pojawią się niebieskie znaki szlaku prowadzącego z Chrzanowa. Podążamy za nimi najpierw na południe, a potem na wschód. Gruntowa, ale dobra droga leśna zawsze jest pełna rowerzystów, biegaczy i spacerowiczów. Mamy przed sobą pięć kilometrów prostej, osłoniętej przed wiatrem i równej drogi. Gdy szlak zacznie się „kręcić”, proponuję nie podążać za znakami, które prowadzą do kopuł Alwernia Studio przy autostradzie, ale przejechać obok śródleśnej leśniczówki w samym sercu puszczy. Na 6,3 kilometra, na drugim zakręcie i rozwidleniu drogi skręcamy w lewo. A gdy dotrzemy do leśniczówki – w prawo. W ten sposób trafimy na asfaltową ścieżkę, która doprowadzi nas do ruin zamku w Tenczynku.

Zamek zamajaczy nam po prawej stronie na wzgórzu około 11. kilometra. Podjazd jest gruntową, piaszczystą ścieżką i dość stromy. Zwiedzamy remontowane właśnie ruiny, robimy pętlę wokół budowli i wracamy na asfaltową drogę na wschód. Jedziemy pięknym fragmentem bukowego lasu aż do pierwszej asfaltowej przecznicy. Tutaj skręcamy w prawo, w stronę wsi Zalas – ten odcinek prowadzi pod autostradę, ale tuż przed wiaduktem autostradowym odbijamy na skrzyżowaniu w lewo i wspinamy się stromo drogą prowadzącą do Sanki, by pokonać autostradę wiaduktem nad tą drogą. To jeden z wyższych punktów trasy. Pod kopułą z koron buków Jedziemy bardzo dobrą asfaltową drogą na Czułów, przejeżdżając obok kamieniołomów porfiru. Droga wspina się lekko, osiągając apogeum w Sance.

Choć powinniśmy korzystać ze szlaków rowerowych, to jednak najatrakcyjniejsze miejsca bywają przy wytyczonych całe dekady temu szlakach pieszych. Dlatego proponuję do jednej z najpiękniejszych podkrakowskich dolin Skały wjechać czerwonym szlakiem turystycznym biegnącym przez rezerwat Zimny Dół. Żeby trafić na początek szlaku, na kopule najwyższego wzgórza w okolicy wypatrujemy pierwszej drogi polnej w lewo i przepustu. Zjeżdżamy z asfaltu. Będzie stromo i coraz ciaśniej, ale naprawdę warto. Wąwóz w pewnym momencie zamyka od góry kopuła z koron buków. To zaskakujące, jak nazwa wąwozu oddaje rzeczywistość – naprawdę szybko spada temperatura. Po kilkuset metrach polna droga zmienia się w asfaltową ścieżkę. Szybko straciliśmy wysokość, ale widoki z pewnością to wynagrodziły. Dolina się rozszerza, jedziemy w prawo i wciąż w dół, uważając, żeby nie minąć wejścia do Doliny Mnikowskiej.  Można ją oczywiście ominąć asfaltem, ale zapewniam – to niewybaczalny błąd. Przy wejściu do doliny jest duży parking. To świetne miejsce na spacer, ścieżka jest wąska, więc uprasza się w tym miejscu o szacunek dla pieszych. Myślę, że ten odcinek warto rower prowadzić, by skupić się na białych wapiennych skałach.

W samym środku doliny znajdziemy kaplicę Matki Bożej Skalskiej. Trzeba tylko wysoko podnieść wzrok. Tuż za kaplicą dolina się zacieśnia do wąziutkiej ścieżki. Pokonujemy drewniane kładeczki i niedługo znów wracamy na asfalt. Skręcamy w prawo, a na najbliższym skrzyżowaniu koło szkoły – w lewo. Po kilkuset metrach zobaczymy kościelną wieżę w Liszkach. Dzięki niej będziemy wiedzieć, w którą stronę skręcić, gdy na 30. kilometrze dojedziemy do kolejnego skrzyżowania. Serpentynami do Regulic Z Liszek wyjeżdżamy drogą wojewódzką 780. Ze względu na spory ruch lepiej po kilku kilometrach wybrać biegnącą równolegle drogę przez Nową Wieś Szlachecką. Zrobimy to w Kaszowie, na 37. kilometrze. Droga się wyraźnie zawęzi, ale przynajmniej nie będziemy musieli się kleić do pobocza. W Przegini Duchownej wracamy na DW 780 i docieramy nią do Alwerni, mijając po drodze warte postoju i obejrzenia kościół w Porębie Żegoty i znajdujące się po drugiej stronie drogi pozostałości folwarku.

Zostawiamy drogę na Oświęcim po lewej i wjeżdżamy do Alwerni. Najpierw jedziemy na świeżo przebudowany rynek z uroczymi drewnianymi domkami wokół, a potem ruszamy do klasztoru. Stamtąd czeka nas bardzo przyjemny, prawie górski zjazd do Regulic. Dlaczego górski? Bo serpentynami. W Regulicach uważamy, żeby nie zgubić kolorowych znaków szlaków rowerowych. Zaraz za pozostałościami przejazdu kolejowego skręcamy bardzo ostro w lewo. Dalej kierujemy się szlakami żółtym i czarnym, a potem tylko czarnym. Musimy się znów wspiąć na wzgórza, które opuściliśmy serpentynami z Alwerni. Ale czym wyżej, tym ładniejsza staje się okolica. Jedziemy skrajem bukowego lasu, by ostatecznie weń wjechać i wylądować znów po drugiej stronie garbu – w Babicach.

Obok kościoła znajdziemy drogę równoległą do wojewódzkiej i bezpiecznie dotrzemy do skansenu w Wygiełzowie. Zalecam zwiedzanie, zwłaszcza że teraz będzie czekać nas ciężki podjazd do Płazy – dokładnie trzy kilometry, bez chwili na oddech. A na górze na budynku plebańskim napis pod zegarem: „Jedna z tych godzin będzie twą ostatnią”. W Płazie warto zajrzeć na dziedziniec neobarokowego pałacu Starzeńskich, w którym urządzono Dom Pomocy Społecznej. Płaza leży na ostatniej górze. Teraz czekają już wyłącznie zjazdy i płaskości. Na 72. kilometrze, tuż za przejazdem kolejowym – uwaga, strasznie nierówny – skręcamy w prawo i kierujemy się zielonymi znakami szlaku rowerowego. Dojedziemy nim do zalewu Chechło w Chrzanowie.

Teraz już tylko ostatnia zmiana koloru szlaku – za zalewem, już dojeżdżając, a raczej słysząc autostradę, kierujemy się w prawo na szlak niebieski. Wjeżdżamy znów do Puszczy Dulowskiej. Po kilometrze zamykamy pętlę. Pozostało nam jedynie wrócić pod przypałacowy parking w samej Młoszowej. Za nami 80,5 kilometra, ale z bardzo długimi odcinkami dróg gruntowych, a ich jeden kilometr możemy liczyć jak dwa kilometry asfaltu ze względu na wydatek energii i niższe prędkości. No i mamy za sobą prawie kilometr różnicy wysokości w podjazdach. Gratulacje.

Zobacz dokładną mapę trasy wraz z przewyższeniami

Dystans: 80 km

——————————————————————————-

Trasa rodzinna – Malowniczym szlakiem  do tenczyńskiego zamku

rudno32

Start trasy rodzinnej jak w trasie dla starych wyjadaczy – na parkingu przy romantycznym pałacu Florkiewiczów w Młoszowej. Ale zamiast kierować się na południe, do lasu, ruszamy śródpolną aleją powyżej pałacowego kompleksu. Najpierw kierujemy się na północ, a na pierwszym rozjeździe w prawo. Pojedziemy cudownie pagórkowatym terenem równolegle do pałacowego muru. Wspinamy się ulicą Spacery w górę, mijając po lewej stronie starą lipową aleję. Podjazd będzie miał zaledwie kilometr. Kilkaset metrów dalej miniemy jedną z ciekawszych budowli, jaka powstała w okolicy – kurhan księdza Fijałka. To była idea nieżyjącego od kilku lat kapłana, by grzebać ludzi nie w ziemi, ale w grobowcu królów. Ksiądz zapalił parafian i zbudował żelbetową kopułę przykrytą warstwą ziemi. Pomysł przyjął się niestety średnio. Podobnie jak idea domu z gliny i słomy, który miał być najtańszą i najbardziej ekologiczną formą mieszkania. Dziś w prototypowym domu jest salka poświęcona pamięci ks. Fijałka. Wystarczy zapytać miejscowych, wskażą to miejsce z pewnością.

Zjeżdżając do Karniowic, straciliśmy nieco na wysokości. Teraz będziemy się wspinać w górę zadziwiająco czystego potoku Dulówka. Droga będzie meandrować, co osłodzi dość stromy podjazd. Jedziemy do Psar, mijając zadbane domki ułożone na stromych zboczach. Na 5,5 km skręcamy w ulicę Krótką, a potem Łąkową. Wkrótce asfalt się skończy, a my przejedziemy niewielką bukowinką na najwyższe wzniesienie tej wycieczki. Jesteśmy na wysokości 425 metrów i na południe powinna się rozciągać wspaniała panorama Garbu Krzeszowickiego, a przy dobrej widoczności – również Beskidów.

Teraz czeka nas zjazd do następnej doliny – Filipówki. Asfalt poprowadzi nas do DK79, tzw. starej drogi krakowskiej, która była ważnym szlakiem na Śląsk, dopóki nie zbudowano autostrady. Ostrożnie przekraczamy drogę krajową. Przed nami Puszcza Dulowska i pięć kilometrów jazdy do najważniejszego celu naszej dzisiejszej podróży – tenczyńskiego zamku. Na początku będzie płasko, ale nasz szlak będzie ostro szedł do góry. Niestety, ścieżka nie jest najwyższej jakości, za to przepiękny jest bukowy las. Jedziemy najpierw za znakami zielonymi, a potem niebieskimi.

Docieramy do asfaltowej jezdni i wjeżdżamy nią na parking pod zamkiem. Do budowli musimy dopchać rowery bardzo stromą i miejscami piaszczystą ścieżką. Zamek wygląda zdecydowanie lepiej niż kilka lat temu – to efekt prowadzonych od kilku lat prac rekonstrukcyjnych. Niestety, kilka tygodni temu runęło jedno z zachowanych sklepień. Zima się nie przysłużyła. Zdecydowanie lepiej wyglądają brama, wieża i mury. Po zwiedzaniu zamku udajemy się na wschód szutrówką do wsi Rudno. Kamyczki szybko zostaną zastąpione przez asfalt, którym dojedziemy do głównej drogi. Skręcamy w lewo i jedziemy w stronę kopuł Alwernia Studios. Zjeżdżamy na drogę prowadzącą do nich.

Wzdłuż wschodniego płotu zobaczymy ścieżkę oznaczoną czarnymi znakami. Można się tu rozpędzić, bo droga jest dobrej jakości i prowadzi w dół. Gdy ujrzymy znaki czerwone, kierujemy się nimi, aż dojedziemy do rozjazdu ze szlakiem niebieskim. W tym miejscu kończy się kręta droga. Zostały nam dwie proste. Pierwsza – za niebieskimi znakami nie tylko jest pięciokilometrowa, prosta, ale również idealnie płaska. Dobrze, że mieszany las zazwyczaj chroni rowerzystów przed wiatrem. Takie odcinki potrafią być dokuczliwe, gdy wieje „wmordewind”, a jechać będziemy w stronę, skąd zwykle taki wieje. Po dotarciu do skrętu w prawo o 90 stopni i po kilkuset metrach zostawiamy niebieski szlak, który prowadzi do Chrzanowa. Została nam ostatnia prosta – w poprzek linii kolejowej i drogi krajowej docieramy pod mury zamczyska, które tylko miało udawać romantyczny gotyk. Za nami 28 kilometrów i ćwierć kilometra różnicy wysokości.

Zobacz dokładną mapę trasy wraz z przewyższeniami

Dystans: 28 km

——————————————————————————

Trasa średnia – Kilometry wspinaczki nagrodzone pięknymi widokami

Trasa ta zaczyna się tak jak wycieczka dla początkujących. Różnicą jest większa ilość wspaniałych widoków i jeszcze jeden garb do pokonania. Po zjeździe do doliny Filipówki szlakiem niebieskim trzymamy się go aż do momentu, gdy połączy się z zielonym. Gdy miniemy kościół parafialny, wypatrujemy ostrego zakrętu w lewo. To tam musimy skręcić, żeby przedostać się najpierw na grzbiet, a potem do kolejnej doliny. Tymczasem czeka nas prawie pięć kilometrów wspinaczki, aż dojedziemy do dna nieczynnego kamieniołomu w Miękini. Podczas tego podjazdu przez moment można się poczuć jak w górach ze względu na to, że będziemy trawersować naprawdę strome zbocza. Szczególnie pięknie jest na 11. kilometrze, tuż za Filipowicami, kiedy jedziemy starym, zapomnianym asfaltem przez intensywną wiosenną zieleń. Mniam.

Z kamieniołomu w Miękini wyjedziemy wprost na budynek laboratorium odnawialnych źródeł energii Akademii Górniczo-Hutniczej, z całą baterią różnorakich paneli fotowoltaicznych na podwórku. Nie jedziemy szlakiem, ale asfaltową drogą na północ, do Nowej Góry. Wiem, wiem… ciągle musimy podjeżdżać…Nowa Góra to obecnie wieś, ale kiedyś było to miasteczko, czego dowodem jest istnienie rynku i małomiasteczkowej zabudowy. Jesteśmy prawie na 450 metrach nad poziomem morza. To najwyższy punkt naszej wycieczki. I najwyższe miejsce Wolnego Miasta Krakowa, które rozciągało się od Przemszy w Jaworznie na zachodzie po wzgórza Nowej Góry na północy, linię Wisły na południu i kończyło pod Mogiłą na wschodzie.

Z Nowej Góry można się dostać do Czernej na dwa sposoby: gruntową drogą wzdłuż cmentarnego muru albo asfaltem na wschód. Lepszy asfalt, bo na tym zjeździe można się rozpędzić. W Czernej proponuję wycieczkę fakultatywną do klasztoru Karmelitów Bosych (bardzo stromy podjazd, ale można się zatrzymywać na odpoczynek przy kapliczkach drogi krzyżowej). Klasztor to kawał dobrej architektury na porosłych bukami wzgórzach. A w dolinie źródło św. Eliasza z wodą, która podobno powoduje zakochanie się. Ale również znakomicie gasi pragnienie.

Do Krzeszowic mamy cały czas w dół. Mijamy czatkowicki kamieniołom i suniemy na krzeszowicki, świeżo co odnowiony rynek z posągiem gladiatora z brązu. Miasto jest wciąż niedoceniane turystycznie, a ma naprawdę potencjał dobrej architektury i jest pełne starych drzew.

Kierujemy się na południe, pokonując starą drogę krakowską, czyli DK 79, potem tory kolejowe i przy Krzeszówce osiągamy najniższy punkt wycieczki. Oznacza to jedno – czeka nas teraz podjazd pod tenczyński zamek. Najwygodniej zrobić to po prostu szosą prowadzącą do Alwerni, a potem ulicą Zamkową. Po prawej miniemy stawy, a potem kapliczkę z ogromnym nagromadzeniem szlaków pieszych i rowerowych. Jesteśmy już blisko parkingu, skąd kontynuować będziemy trasę jak w opisie wycieczki dla początkujących, czyli koło kopuł przy autostradzie i środkiem Puszczy Dulowskiej do Młoszowej. Na parkingu pod zamkiem Florkiewiczów będziemy mieć w nogach ponad 42 kilometry i niemal 600 metrów różnicy wysokości.

IMG_9256

Zobacz dokładną mapę trasy wraz z przewyższeniami

Dystans: 42 km

 

opracował: Dariusz Kortko

pl na rowery